From jakubh@priv.onet.pl Mon May 8 15:11:38 2000 Newsgroups: pl.misc.kolej Message-ID: > Dlaczego? Moim zdaniem to jest jednak tak, ze ludzie wiedza, iz np. taki > przemysl, ktory moze wplynac na zmniejszenie bezrobocia w ich miescie nie > rozwinie sie na duza skale bez dostepu do kolei. A sa miasta powiatowe, > gdzie kolei niedlugo nie zobaczysz. Dlaczego? No bo komu by sie oplacalo > przewozic ludzi z jednego 30 tys. miasta do drugiego, nawet duzo wiekszego. > :-\ Wez pod uwage, ze wszystko o czym mowimy w tej dyskusji dotyczy biednego (a moze tylko zle rzadzonego), zacofanego gospodarczo kraju jakim jest Polska. Rzut oka za zachodnia czy poludniowa granice pokazuje, ze wielu kolejom, nie tylko duzym ale i malym prywatnym oplaca sie przewozenie ludzi w relacjach pomiedzy malymi miastami. Wystarczy podac przyklad renesansu kolei lokalnych w Niemczech - gdzie pasazerski ruch kolejowy zaczyna wzrastac w "prowincjonalnych" relacjach (koniecznosc rozbudowy linii podmiejskich w okolicy 300-tysiecznego Bonn dla zapewnienia 10-15-minutowej czestotliwosci ruchu). Tymczasem u nas te role spelniaja 20-30 letnie autobusy w rekach prywatnych przewoznikow. Tez dobrze, ale to juz inna kultura. Smierdzaca. Ponadto od lat wiadomo, ze brak szybkiej komunikacji zbiorowej rujnuje gospodarczo duze miasto i powoduje jego degeneracje. Dlatego tez Warszawa dlugo jeszcze nie bedzie porownywalna ze stolicami i duzymi miastami europejskimi posiadajacymi sprawny transport zbiorowy: wygodny dworzec kolejowy komunikacji krajowej i miedzynarodowej, szybka kolej z niego na lotnisko, siec szybkich kolei podmiejskich + siec szybkiej kolei miejskiej (to troche szersze pojecie niz metro, bo w ostatnich latach metro coraz czesciej laczone jest w miastach z komunikacja tramwajowa naziemna na przedmiesciach czy wrecz z koleja podmiejska. Generalnie mozna przyjac, ze w zadnym zachodnim miescie nie dojezdza sie do pracy samochodem nie majac ku temu specjalych powodow. Samochodem poruszaja sie kurierzy, hydraulicy, szklarze itp. itd. czyli drobnicowcy. Pracownik majacy stale miejsce pracy korzysta z komunikacji publicznej - szybkiej i tanszej niz indywidualna. Rozwoj komunikacji zbiorowej idzie w parze z rosnaca pozycja i bogactwem miast. I nie wazne czy komunikacja zbiorowa jest oplacalna sama w sobie - w ogolnym rozrachunku jest po prostu niezbedna, jak bypassy dla zawalowca. Obecnie szereg miast polskich ma niewydolna komunikacje zbiorowa - brak inwestycji w optymalne dostosowanie sieci torowej i drogowej aby nadac jej obiektywny ksztalt, permanentna niemoznosc ustalenia wspolnych biletow dla roznych srodkow transportu. Sieci tramwajowe rzadko kiedy poprowadzone sa wydzielonym torowiskiem, wiec transport szynowy jest podatny na korki generowane przez bezladny ruch samochodowy. W wielu miastach permanentny stan zakorkowania drog dotyczy juz nie tylko tzw. godzin szczytowych, ale przekracza 10 godzin doby! Brak inwestycji w komunikacje zbiorowa - czytaj szynowa, bo tylko taka jest wystarczajaco ekonomiczna w duzych miasatch - moze spowodowac bardzo szybko, ze Warszawa, Lodz czy Krakow przypominac beda Sajgon czy Hanoi. A moze juz to obserwujemy? > Inny przyklad z mojego podworka: linia Koszalin-Mielno. W sezonie droga > Koszalin-Mielno wyglada jak duzy parking samochodowy - pelno autek i > wszystkie stoja. Nieraz bywalo, ze 12 km drogi pokonywalo sie w 2 godziny! > Obok leci sobie zelektryfikowana linia (od pol roku na odcinku kilkuset > metrow brakuje trakcji bo... ukradli). Tez sie nikomu nie oplaca uruchomic > pociagow sezonowych. Mimo iz samo Mielno odwiedza rocznie 95 tysiecy > turystow zameldowanych(rok 1999). Realnie jest ich nieco wiecej. Pociagi > kiedys jezdzily. Co 2 godziny lub rzadziej. I swiecily pustkami. Wniosek - > linia nierentowna. Gdyby pociagi byly skomunikowane z przyjezdzajacymi > dalekobieznymi pospiechami (i nie tylko) i kilka dodatkowo (aby czas > oczekiwania nie byl dluzszy niz 20-30 minut) to zapewniam - bylyby pelne. > Stacja w Mielnie lezy 200m od promenady i centrum. Autobus z Mielna jezdzi > do dworca PKP w Koszalinie, wiec trasy sie pokrywaja. Tyle, ze autobus > potrafi jechac ponad godzine, a pociag moglby jechac ~10-15 minut. > Teraz jesli jedziesz na wczasy do Mielna pociagiem, to wyladowujesz sie z > tobolami przed dworzec, wsiadasz do zatlocznego autobusu... i jak masz > szczescie to po niecalej pol godzinie jestes na miejscu. A jesli > przyjedziesz w upalny sobotni poranek, to... Z tego powodu nie pojade na wakacje do Mielna. Nie lubie wypoczynku wsrod samochodowych spalin i samochodowego spoleczenstwa. Przynajmniej na te pare tygodni chce sie oderwac od zelaznego pudelka. Niestety, w Polsce nie ma miejsc dla ludzi chcacych odpoczac - samochod znajdziemy wszedzie. W obszarze tzw. cywilizacji zachodniej wjazd samochodami do miejscowosci "klimatycznych" jest ograniczony do stref parkingowych. Za parkowanie samochodu i zajmowanie nim cennej powierzchni miejskiej trzeba praktycznie wszedzie placic i to nie symbolicznie - wiec gmina ma kolejne zrodlo dochodow na finansowanie komunikacji zbiorowej. Komunikacja zbiorowa na zasadzie pociag+autobus jest faworyzowana przez wladze lokalne wlasnie ze wzgledu na walory miejscowosci, ktore blyskawicznie niszczy ruch samochodowy. Wystarczy sobie porownac Szczyrk czy Wisle z jakimkolwiek kurortem austriackim czy szwajcarskim. > >Tego węgla, tez chyba lepiej, aby go nie było. Właśnie - przewidując takie > >argumenty w dyskusji - po to zamiesciłem dalsze miejsca listy największych > >utopicieli kasy w Polsce - spółek i holdingów węglowych. Jak widać nie > >odbije się to na kieszeni konsumenta, bo on i tak nie zamierza za ten węgiel > >dużo płacić. Co najwyżej brak kolei przyspieszy konanie kopalń - i daj Boże > >aby tak się stało! > > Jak na razie dzieki Tobie hipotetyczne pol miliona ludzi szuka pracy :-) Ciekawy punkt widzenia^^. Przypomina sie Korwin-Mikke i jego zwichrowana logika. Pozdrawiam JH