| |
Eldorado dla złodziei | 24. Maja 2002 |
REGION: NIGDZIE INDZIEJ W POLSCE NIE KRADNIE SIĘ TYLE KABLI
Prawie kilometr kolejowej linii trakcyjnej skradziono w okolicy Zębowic. Straty wynoszą kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przedwczoraj w nocy złodzieje wyszli na odcinek linii Fosowskie - Zębowice. Zerwali przewód trakcyjny (zasilający lokomotywy w energię elektryczną) na odcinku około 600 metrów. Wczorajszej nocy zaatakowali z drugiej strony Zębowic - w kierunku Kluczborka. Skradli blisko 400 metrów przewodu trakcyjnego. - Wczoraj rano, gdy o siódmej przyszłam do pracy, już było po wszystkim - opowiada Gabriela Wenzel, dyżurna ruchu w Zębowicach. - Zresztą nasze urządzenia nie sygnalizują kradzieży. Jeśli już, to urządzenia u dyspozytora w Opolu. Ale złodzieje potrafią tak spiąć przewody, że alarm nie zadziała. Na szczęście nocami na tej trasie nie kursują pociągi pasażerskie. Towarowe musiały przeciągać lokomotywy spalinowe. Wczoraj fachowcy do popołudnia naprawiali sieć trakcyjną. - Ja w tym fachu pracuję 35 lat i nie podjąłbym się takiej kradzieży, bo te przewody są pod napięciem 3 tysięcy volt - mówi Tadeusz Karkowski, zastępca naczelnika sekcji zasilania elektrycznego w Kolonowskiem - Ale to są fachowcy, którzy potrafią robić różne obejścia. Na szczęście nawet przy zdekompletowaniu instalacji funkcjonują mechanizmy zapobiegające porażeniu osób postronnych. Ale to są tylko urządzenia, a każde urządzenie się kiedyś psuje... Na razie trudno oszacować wszystkie straty. Wartość skradzionych przewodów to kilkanaście tysięcy złotych. Drugie tyle to cena nowych kabli. A do tego dochodzi jeszcze robocizna fachowców z pogotowia trakcyjnego. No i koszty uruchomienia dwóch lokomotyw naprawczych. W okolicach Zębowic złodzieje przewodów miedzianych grasują od lat. Mają tam dla siebie wymarzone warunki: linia kolejowa, po której pociągi jeżdżą niezmiernie rzadko, wioski oddalone do torów, a przede wszystkim bardzo gęste lasy, w których łatwo się ukryć. - Każdego roku w tym rejonie dochodzi do kilkudziesięciu kradzieży różnych przewodów z metali kolorowych - przyznaje Andrzej Krzywoń, kontroler z PKP Energetyki Sp. z o.o. w Gliwicach - Nie słyszałem o drugim takim miejscu w Polsce, gdzie znikało by tyle kabli. - Nie jesteśmy w stanie przypilnować całego terenu - wyjaśnia nadkomisarz Andrzej Rzemiński, komendant Komisariatu Policji w Dobrodzieniu, któremu podlega także gmina Zębowice. - Działają tutaj zorganizowane grupy, głównie ze Śląska. Są dobrze wyposażone w sprzęt i transport, mają doświadczenie. Bo to sztuka kilkaset metrów grubego kabla szybko odciąć i załadować na furgonetkę? Na dowód pokazuje wielkie nożyce do cięcia kabli, jakie pozostawili po sobie złodzieje. Wczoraj złodzieje niemal wpadli w ręce funkcjonariuszy służby ochrony kolei, jednak zdołali wsiąść do samochodu dostawczego i umknęli polną drogą. Zdaniem policji złodzieje będą grasować dopóty, dopóki będzie zbyt na metale kolorowe. Punkty skupu złomu teoretycznie powinny rejestrować wszystkie dostawy (spisywać dane personalne dostawców) przewodów miedzianych czy aluminiowych. W praktyce bardzo często przymykają oko na źródło pochodzenia skupowanego metalu. W skupie za kilogram miedzi złodziej otrzymuje około 5 złotych. Huta czy inne przedsiębiorstwo wykorzystujące te metale są skłonne zapłacić dwa razy tyle. Witold Żurawicki Nowa Trybuna Opolska, 22 maja 2002 Artykuł podesłał: Michał Mraczek Artykuł dodał do Działu News: Michał Jaroszyński - news(@)kolej.pl
Michał Jaroszyński | |
| DZISIAJ
| JUTRO
| WCZORAJ
| GALERIE
| FORUM
| FAQ
| | TABOR | INFRASTRUKTURA | MODELARSTWO | SOFTWARE | LINKI | O SERWERZE | | |||
|