W miarę obiektywny poradnik fotoamatora kolejowego
Jak sknocić fajne ujęcie czyli parę słów o kompozycji
Jeśli lokomotywa stoi, to sprawy są na ogół proste. Pod warunkiem że umiemy
prosto trzymać aparat...
Sprawy oświetlenia poruszę w następnym rozdziale, tu wspomnę o takich brzydactwach
jak np. komin fabryczny zamontowany (zdawało by się) na dachu lokomotywy,
słup trakcji zasłaniający lokomotywę, itp. Problemy narastają gdy pociąg się porusza,
bo musimy wszystko zawczasu przewidziec i błyskawicznie podejmować decyzje (z drugiej strony
jak stoi zasłonięty słupem to żal że nie jedzie :)
Robienie zdjęć innym pociągom z okna poruszającego się pociągu to temat na osobne
opracowanie. Jest to bardzo trudne, zwłaszcza na zelektryfikowanych stacjach.
Nie należy się wgapiać w okienko aparatu czekając aż słup odsłoni lokomotywę,
bo nam ją zasłonią stojące na sąsiednim torze wagony. Trzeba się nauczyć łypać drugim okiem
i wyrobić sobie umiejętność myślenia 3D.
Przestrzegam też przed wychylaniem się z okna i przekraczniem głową skrajni!
Na przykład na powyższym zdjęciu popełniono następujące błedy:
- ustawiono się na zewnętrznej stronie łuku, zamiast wewnętrznej
(jeśli warunki oświetleniowe lub techniczne wymuszają zewnętrze łuku,
to najlepiej zmienić porę dnia lub łuk :)
- dopuszczono aby pociąg podjechał tak blisko, że lokomotywa i pierwszy wagon
zasłoniły sobą resztę składu (zdjęcie byłoby do uratowania gdyby je pstryknieto
wcześniej, lepsze czoło lokomotywy i cały skład niż takie coś IMHO)
- na domiar złego semafor wylądował na lokomotywie
Gorzej jak jakiś obiekt wyląduje przed lokomotyą. Jeśli robimy zdjęcie na szlaku,
zawsze wcześniej wyobraźmy sobie jak duża będzie ta lokomotywa, w którym momencie
zrobimy zdjęcie aby się ładnie komponowała (czytaj: widoczna bez użycia lupy)
i nie była zasłonięta tym wskaźnikiem obok toru. Pamiętajmy też, że ta śliczna
budka dróżnika, z powodu której czekamy w upale aby zrobić zdjęcie przejeżdżającego
obok niej pociągu, nie będzie widoczna gdyż ten pociąg ją zasłoni.
Powyższe zdjęcie ilustruje, jak niepozorne krzaczki i drzewka potrafią sknocić zdjęcie. Zawsze planujmy
przed przyjazdem pociągu jak jego rozmiary wpasują się w rzeczywistość.
Druga sprawa to sposób podejścia do fotografowanego obiektu. Najczęściej podchodzi
się pod kątem około 45o do boku obiektu, dzięki czemu
widać wyraźnie zarówno czoło lokomotywy, bok lokomotywy i troche wagonów za nią.
Jednocześnie lokomotywa wypełnia przestrzeń zdjęcia dość optymalnie. Zdjęcia pod kątem prostym
do boku wymagają znacznego oddalenia od lokomotywy aby jej długość zmieściła się w kadrze.
Z kolei zdjęcia pod kątem ostrym do boku eksponują czoło lokomotywy, spychając resztę pociągu
do nie istotnego ogona. Na ogół nie wygląda to pięknie, chyba że na wewnętrzej stronie
łuku lub z żabiej perspektywy.
Jeśli już mowa o perspektywach, to większość zdjęć robionych jest sztampowo z perspektywy dorośłego człowieka.
Spróbujmy poeksperymentować i zróbmy zdjęcie kucając. Odsłonią nam się szczegóły podwozia,
i ujawni ogrom maszyny. Drugim biegunem perspektywy jest perspektywa z lotu ptaka.
Dzięki niej możemy na kliszy zmieścić sporą ilość ukochanych torów kosztem tego nudnego
niebiekiego nieba. Niestety, bez aparatu latającego lub życzliwych lokatorów pobliskiego
wysokościowca trudno o takie zdjęcia.
Nie ryzykujmy życiem dla namiastek takich zdjęć
wspinając się na słupy wysokiego napięcia!!!
Lepiej poszukać jakiegoś wiaduktu.
Na zakończenie chciałbym dodać, że nie zawsze musimy upchać całą lokomotywę albo cały
budynek stacyjny w kadr, aby uzyskać ciekawe zdjęcie. Czasem zbliżenie detalu taboru,
twarzy kolejarza (wskazany teleobiektyw) lub starego zegara stacyjnego jest o klasę
lepszym ujęciem niż kilka innych sztampowych rolek filmów razem wziętych...
Będę kontynuował ten poradnik, niedługo wyląduje tu więcej skanów ilustrujących opisywane
problemy, wraz z przykładowymi parametrami naświetlania.
Jednocześnie proszę o sprostowania moich nieścisłości.
Właścicieli aparatów cyfrowych proszę o wymianę doświadczeń.
|